Bezpłatne staże.

Ekonomia bezpłatnych staży jest oczywista. Pracodawcy desperacko szukają taniej pracy, a „darmowa” jest dość tania. Pracownicy desperacko potrzebują wszystkiego, a studenci i niedawni absolwenci są gotowi negocjować płace do zera. Ale etyka nie jest tak jednoznaczna. Jeśli bezpłatne staże są kluczem do lepszej pracy i wyższych zarobków, czy powinniśmy się martwić milionami uczniów z niższych klas, których nie stać na pracę za darmo?

Ogromne implikacje klasy, która może sobie pozwolić na pracę za darmo.

Myślę, że ważne jest, aby wziąć pod uwagę konsekwencje, jakie cała ta nieodpłatna (i prawdopodobnie pochodząca z klasy wyższej) praca ma również dla społeczeństwa, zwłaszcza w branżach, które w dużej mierze wymagają całych nakładów czasu i zasobów od tych, którzy chcą do nich dołączyć. Szczególnie w sektorze publicznym, jaskrawym tego przykładem jest dziedzina pracy doradców legislacyjnych, które często są rozdawane tylko tym, którzy trudzili się miesiącami (a czasem nawet latami) jako wolontariusze kampanii.

Stwarza to sytuację, w której cały zawód skutecznie odcina bardzo dużą część populacji w wieku studenckim, która nie ma rodziców (lub innego bogatszego dobroczyńcy), którzy mogą sobie pozwolić na dotowanie kosztów utrzymania przez jakkolwiek długi okres. Muszą zdobyć rozległe i nieodpłatne doświadczenie niezbędne, aby wstąpić w łaski polityka. Konsekwencje tego są dalekosiężne i strukturalne; i wzmocnić kulturę przywilejów już szerzącą się w kraju, gdzie nie tylko samym prawodawcom często brakuje cennego spojrzenia na problemy nękające obywatelów z klasy niższej i średniej, którzy stanowią większość obywateli tego kraju, ale także z doradcami i asystentami pracującymi dla im, którzy dzięki temu, że w pierwszej kolejności mogli znaleźć swoje miejsca pracy, mieli już tyle szczęścia, że ​​urodzili się w zamożnej mniejszości ekonomicznej narodu. Tworzy to cykl dysonansu między realną rzeczywistością gospodarczą, z którą borykają się Amerykanie, a tym, co klasa prawodawcza rozumie, że właściwe rozwiązania tych problemów są właściwe.

Bezpłatne staże nie mogą dalej istnieć. To naprawdę niemoralne.

Kolegium jest nie tylko absurdalnie drogie, ale studenci muszą teraz spędzać wakacje za darmo? Koszty zamieszkania i pracy za darmo eliminują tysiące studentów o niskich dochodach z tego, co jest zasadniczo niezbędne do zdobycia przyszłego zatrudnienia po ukończeniu studiów. A prasa zastanawia się, dlaczego ich szeregi są tak często bezbarwne. Dosłownie zrobiłem badanie kliniczne, aby zapłacić za lato spędzone na stażu. Co było zabawne, ale większość ludzi nie jest tak żądna przygód z lekami, które umieszczają w swoim ciele.

Pomysł, jaki firmy płacą za zapewnienie doświadczenia, jest nonsensem. Jeśli przyjaciel płaci tysiące dolarów, aby wziąć udział w zajęciach Photoshopa lub HTML na studiach, pracodawcy dostają darmową siłę roboczą, aby wykorzystać tę umiejętność. Gdyby firma instruowała studentów w Photoshopie, widziałbym wartość. Ale te umiejętności są niezbędne do zdobycia stażu w pierwszej kolejności. Jaki jest więc sens uczenia się umiejętności, gdy jest ona używana do niczego? Firmy, które w przeciwnym razie musiałyby zapłacić pracownikowi za tę zdolność techniczną, mogą z niej korzystać bezpłatnie. Tak więc studenci nie tylko płacą kredyty stażowe, płacą za mieszkanie, płacą za umiejętność pracy za darmo. To nie jest dobre.

W ekonomii ludzie cenią to, za co płacą. Kiedy firmy inwestują w kogoś, są bardziej skłonne do uzyskania pełnego zwrotu z tej inwestycji. Dlatego trudno jest odróżnić stażystów zaangażowanych od tych słabiutkich. Firmy nie są zainteresowane rozwojem osobistym ani zawodowym stażystów. Ale jeśli płacą za tego stażystę, to robią ukłon w jego stronę. W środowisku korporacyjnym stażyści ponoszą każde ryzyko, pracodawcy nie podejmują żadnego.

Bezpłatne staże to nowa pozycja na poziomie podstawowym.

Gdyby staże nadal działały, aby dać ludziom cenne umiejętności, których nie mieli w zamian za darmową pracę, było by dobrze, ale w większości wygląda na to, że ludzie szukają stażystów, którzy przyjeżdżają w pełni przeszkoleni i mają już dużo doświadczenia. Kiedy kryzys uderzył w miejsca pracy, które rok wcześniej byłyby dobrze płatne, zamieniły się w bezpłatne „staże”. Moja żona szukała w tym czasie pracy i nie było niczym niezwykłym, że widziała reklamy na, takie jak „Potrzebny staż artystyczny”. Wymagany dyplom magistra. Musi mieć co najmniej 5-letnie doświadczenie w spawaniu łukowym w warsztacie. Musi biegle posługiwać się szlifierkami i wiertarka i umiejętność szydełkowania. Proszę zabrać ze sobą portfolio i wykaz miejsc, w których Twoja praca była pokazywana. Musi mieć sieć kontaktów galerii ze „świata sztuki”.

Żaden z tych stażystów nie będzie miał płatnej pracy na końcu procesu, ponieważ ludzie, którzy ich zatrudnili, nie zarabiali żadnych pieniędzy. Jednak wciąż nie brakowało ludzi chętnych do pracy dla nich za darmo, głównie dlatego, że chcieli mieć coś, co mogliby umieścić w swoim CV, aby pokazać, że „coś robili” w swoim czasie.

Praktyki pielęgniarskie?

Szpitale wskakują na pokład darmowego pociągu z „Praktykami pielęgniarskimi”. Teraz wolą, abyś pracował bez wynagrodzenia od 4 do 12 tygodni, wtedy uznają Cię za zatrudnionego.

TO JEST KLUCZ: Różnica między praktykantem a stażystą.

Uczeń został zabrany do gospodarstwa domowego mistrza z zapewnionym jedzeniem i schronieniem. Tak się nie dzieje w przypadku bezpłatnych staży. Tylko dzieci, które mają kogoś, na kim mogą polegać, jeśli chodzi o jedzenie i mieszkanie, mogą skorzystać z oferowanych możliwości.

Nie obchodzi mnie szczególnie, czy uczelnie oferują punkty akademickie za staże. Chciałbym zobaczyć, jak oferują jedzenie i mieszkanie dla dzieci, które pracują na stażach, gdy nie są w szkole. Wymaganie tego od pracodawców przyniosłoby prawdopodobnie efekt przeciwny do zamierzonego, a szkoły już ograbiają dzieci, ponieważ sygnały cenowe są tak słabo rozumiane w edukacji. Wyobrażam sobie, że byłby to najtańszy sposób na poprawę wyników studentów, jaki może zapewnić uczelnia.

System działa przeciwko mobilności klas.

Problem nie polega na tym, że sami nieopłacani stażyści muszą mieć zły interes, problem polega na tym, że system działa przeciwko mobilności klasowej.

Tylko stosunkowo uprzywilejowani mogą sobie pozwolić na „inwestycję” polegającą na przyjęciu bezpłatnego stażu. Mam kilku znajomych, którzy musieli zrezygnować z bezpłatnych staży, aby pracować gdzie indziej, kiedy okazało się, że nie mogą związać końca z końcem.

Jeśli chodzi o staromodny system praktyk zawodowych, nie mam kwalifikacji, aby powiedzieć, czy mają tendencję do zwiększania mobilności klasowej, czy nie. Wiem, że w wielu dziedzinach uczniowie pochodzili z tej samej klasy społecznej, co „mistrz”, i że nie było niczym niezwykłym, że rodzina ucznia płaciła za przywilej pracy syna. Jednocześnie takie praktyki nie były powszechne. Myślę, że jasne jest jednak, że w wielu przypadkach praktykanci otrzymywali przynajmniej zakwaterowanie i wyżywienie – coś, czego oczywiście nie zapewnia większość dzisiejszych bezpłatnych staży.

Jest wiele do powiedzenia na temat modelu kształcenia opartego na praktykach zawodowych. Ale to jest niezależne od tego, czy ludzie są opłacani, czy nie. Studenci medycyny w ich rezydencji są zasadniczo praktykantami, ale są opłacani. To samo można powiedzieć o urzędnikach prawa.

Dziwaczne zasady Urzędów Pracy.

Ponieważ jeden z moich bliskich ma rozpocząć bezpłatny staż, w sytuacji, którą bardzo dobrze znam, bardzo zainteresowały mnie te wymagania Urzędów Pracy. Sprowadzili to do listy sześciu kryteriów, z których większość wydaje się… dość rozsądna. Wymagania wydają się wykonalne. Bezpłatne staże powinny być przede wszystkim z korzyścią dla stażysty, ściśle nadzorowane, niezwiązane z przyszłą pracą, a warunki stażu powinny być jasno rozumiane z góry.

Ale wymagania wydają się dotyczyć głównie upewnienia się, że pracodawca nie odniesie żadnych korzyści z usług praktykanta. Zasady te podkreślają, że staż jest podobny do szkolenia, które odbywałoby się w środowisku edukacyjnym oraz że pracodawca nie czerpie bezpośrednich korzyści z działań praktykanta. W rzeczywistości sugeruje to, że działalność pracodawcy może być faktycznie utrudniona przez posiadanie stażysty. Jak wyszkolić kogoś w umiejętnościach niezbędnych do wykonywania jakiejś pracy, nie zmuszając go do wykonywania, przynajmniej na pewnym poziomie, tego rodzaju pracy?

To wydaje się absurdalne. Nie wymagamy, aby rzeczywiste uczelnie zapewniały edukację bez czerpania natychmiastowej korzyści ze swoich studentów. Otrzymują pieniądze za prowadzenie tego szkolenia. Dlaczego pracodawca czerpie pewne korzyści z zapewniania stażystom cennego szkolenia? Czy nie byłoby to podobne do środowiska edukacyjnego, w którym uczeń rezygnuje z czegoś (z pieniędzy), aby przejść szkolenie? Dlaczego stażysta nie może w podobny sposób zamienić swojego czasu i wysiłku? Oczywistą odpowiedzią jest to, że należy im na to pozwolić, dlatego takie staże istnieją.

Nie sprzeciwiam się tu pewnym rodzajom środków ostrożności – limitom godzin, warunków pracy, tego typu rzeczy. Ale naleganie, aby pracodawcy zapewniali stażystom korzyści w postaci szkolenia, jednocześnie aktywnie dążąc do wyeliminowania wszelkich możliwości czerpania korzyści z nich samych? To jest absurdalne.

To absolutnie darmowa praca.

Kiedy tam byłem, mieli program o nazwie „Praktyka”, który zapewniał każdemu studentowi jednorazowe stypendium w wysokości 1000 PLN, jako rekompensatę za nieodpłatną pracę wykonaną w ciągu jednego lata podczas studiów. To poczatek. Wiem, że zostało to wdrożone specjalnie po to, aby rozwiązać problem, który powstał: że młodzi ludzie o niższych dochodach po prostu nie mogą sobie pozwolić na bezpłatne staże, a tym samym tracą ważne punkty odniesienia.

Ogólnie rzecz biorąc, z doświadczenia wynika, że ​​wytyczne prawne dotyczące „staży” to totalny żart. To absolutnie jest bezpłatna praca dla pracodawców i aby trend zmierzał bardziej w kierunku unikania niż normalizacji należy coś zmienić.

Przestępstwem jest nieopłacanie stażystów.

To dość oczywiste, że gdybym chciał zrobić coś związanego z moim kierunkiem, musiałbym wyprowadzić się z tej miekscowości. Zacząłem szukać wszelkiego rodzaju praktyk w innych miejscach, aby „wstawić nogę w drzwi”. Jednak im dłużej to trwało, żadne z tych staży nie były płatne. Spowodowało to w moim życiu dużo stresu.

To jest podaż i popyt.

To ekonomia, gdzie krzywe podaży i popytu przecinają się, aby określić prawdziwą cenę stażysty na zero. Jeśli gospodarka nie radzi sobie dobrze, krzywa ta może nawet przesunąć się w dół z powodu zwiększonej podaży, co oznacza, że ​​stażyści będą musieli płacić za przywilej pracy dla firm.

Jeśli nie zależy Ci na klasie średniej, nie martw się o bezpłatne staże.

Przedzawodowy program dla absolwentów zlikwidował około połowy płatnych staży dla absolwentów, stanowisk, które otrzymały dofinansowanie, dały absolwentom cenne doświadczenie zawodowe w dziedzinie, w którą się wybieramy, oraz pomógł utrzymać finansowo działy, nad którymi pracowaliśmy (ponieważ wykonywaliśmy pracę, która w innym przypadku byłaby wykonywana przez pracowników pełnoetatowych z dyplomem). Praca, którą ci uczniowie wykonywali, została zastąpiona połączeniem bezpłatnych staży i, co jeszcze bardziej podstępne, praktyk zaliczeniowych i możliwości samodzielnego studiowania, gdzie uczniowie płacą szkole za możliwość wykonania pracy, za którą otrzymaliby wynagrodzenie, a niektórzy z ich rówieśników wciąż je otrzymują. Jeśli nie dostaniesz asystenta i zrezygnujesz z pracy za darmo.

Przejście na studentów płacących pełną cenę za swoją edukację (w miarę jak maleją dotacje państwowe dla uniwersytetów, a czesne rośnie) i odejście od pracodawców, którzy chcą faktycznie szkolić swoich pracowników (nawet w wymagających zawodach, które nie wymagają dyplomu ukończenia studiów wyższych, pomaga świadectwo z liceum zawodowego w dziedzinie, w której się znajdujesz), to nowe zjawisko w ciągu ostatnich trzydziestu lat. To nie był system, w którym pokolenie wyżu demograficznego przebiło się do klasy średniej. Myślę, że trend polegający na tym, że studenci coraz częściej muszą pracować za darmo lub płacić za pracę, aby uzyskać dostęp do dziedzin zawodowych i miejsc pracy, które wymagają wykwalifikowanej siły roboczej, przyczyni się do połączenia spadku mobilności ekonomicznej i wzrostu zadłużenia kraju. Niektórzy uczniowie przyjmują drugą płatną pozycję, aby uzupełnić swoją nieopłacaną praktykę, co może zwiększyć ich obciążenie pożyczkami, powodując, że zostaną dłużej w szkole, a ci uczniowie mają zwykle niższe wskaźniki retencji.

Jeśli nie zależy ci na tym, aby uczniowie z niższych i średnich dochodów mieli takie same możliwości jak dzieci, których rodziców stać na utrzymanie ich w szkole i na studiach podyplomowych, jeśli nie zależy ci na tym, by wyrwać się z biedy i znaleźć się w klasie średniej będąc realną możliwością dla większości ludzi, jeśli nie obchodzi cię, że obywatele zaciągają coraz wyższe poziomy zadłużenia, aby sfinansować swoją zdolność do pracy, powiedziałbym, że nie ma co się martwić o bezpłatne staże i zmniejszające się wsparcie państwa na edukację. Ale jeśli troszczysz się o te rzeczy, myślę, że powinieneś poważnie przyjrzeć się obu zjawiskom.

Nikt, kto wierzy w równe szanse, nie może poprzeć takiego systemu.

Świeżo upieczony absolwent pracuje w dziale sprzedaży w średniej wielkości firmie. Nie wiedział, że chcę być pisarzem, kiedy był na studiach. Teraz to robi.
Niestety, nie można po prostu ćwiczyć pisania, tworzyć portfolio, a następnie wysyłać klipy i CV potencjalnym pracodawcom. Pisanie na poziomie podstawowym, często nawet praca jako freelancer, wymaga wcześniejszego doświadczenia i kontaktów, dwóch rzeczy, do których bezpłatna praktyka jest idealna.

Mam jednak do opłacenia pożyczki szkolne, czynsz i rachunki za media. Gospodarka wciąż jest w powikłaniach, przynajmniej dla pracowników (jeśli nie ich pracodawców), a moja stawka godzinowa wystarcza na mieszkanie w trzypokojowym mieszkaniu z trzema innymi osobami. W rezultacie wzięcie kilku miesięcy wolnego od pracy, nawet gdyby mi na to pozwolili (na co nie pozwolili), byłoby po prostu nieopłacalne. Nawet po prawie rocznym zaoszczędzeniu pracy długie, ale satysfakcjonujące godziny na stażu w jednym z lokalnych mediów po prostu nie jest opłacalne.

Chciałbym pracować za darmo, aby kontynuować karierę, której pragnę. A staż jest na to świetnym sposobem. Jednak nie będąc egalitarną czy merytokratyczną instytucją, bezpłatne staże w sposób niezamierzony wzmacniają już istniejące podziały społeczno-ekonomiczne. Nikt, kto wierzy w równe szanse, nie mógłby poprzeć takiego systemu.